Obserwowanie interferencji i dyfrakcji światła na płycie kompaktowej

Najprostszą metodą zaobserwowania zjawisk falowych światła jest posłużenie się dowolną płytą kompaktową. Spróbujmy w ciemnym pokoju oświetlić płytę kompaktową zwykłą latarką (od strony przeciwnej niż napisy), tak aby odbite światło padło na ścianę, czy inną powierzchnię pełniącą rolę ekranu. Przy pewnym ustawieniu płyty i latarki odbite światło wyraźnie rozszczepi się na wielokolorową piękną tęczę.

To co obserwujemy, to zjawisko dyfrakcji światła. Płyta kompaktowa pełni tu rolę odbiciowej siatki dyfrakcyjnej. A fakt, że taka tęcza powstaje jest dowodem, że światło jest falą (wyjaśnienie dokładnie dlaczego tak właśnie uważamy będzie w innym rozdziale). 
Z resztą, właściwie wcale nie musimy płyty oświetlać latarką (chociaż w takiej sytuacji efekt jest najsilniejszy) - wystarczy na nią spojrzeć i zaobserwować, że jej powierzchnia mieni się kolorami tęczy.

W bardziej czystej postaci zjawisko dyfrakcji światła daje się zaobserwować po oświetleniu płyty kompaktowej laserem – np. takim kupionym za kilkanaście zł jako wskaźnik do prezentacji. Światło lasera ma tę własność, że zawiera w sobie ściśle określoną długość fali (czasami dwie długości fali), czyli, w uproszczeniu mówiąc, bardzo ściśle określoną barwę światła. Dzięki temu nie rozszczepia się ono na kolorową tęczę. Dla takiej pojedynczej fali widać wyraźnie na czym polega dyfrakcja – z jednego strumienia (promienia) światłą tworzy się ich cała gromada, co można zaobserwować jako rząd świecących plamek. Gdyby światło zwyczajnie się odbijało jak pojedyncza wiązka, to na ekranie powstałaby tylko jedna plamka.

Inne doświadczenie związane z dyfrakcją i interferencją światła

Innym prostym doświadczeniem ujawniającym falową naturę światła jest spoglądanie przez wąską szczelinę - np. szczelinę między dwoma złożonymi palcami. Jeżeli szczelina jest rzeczywiście wąska, to spoglądając przez nią na światło zauważymy w niej pionowe paski - prążki. Im mniejsza staje się szczelina, tym paski robią się wyraźniejsze.
Kto nie wierzy - nie spróbuje. To proste doświadczenie i całkowicie "bezpieczne", choć trzeba nieco trudu, żeby w końcu udało się zaobserwować omawiany efekt.