Galeria blog |
|
Zdjęcia które robimy mają swoją historię. Choć właściwie lepiej nieraz byłoby powiedzieć, że zdjęcia TWORZĄ historię. Bo choć z jednej strony każde z nich upamiętnia jakieś zdarzenie, które chciałoby do historii pretendować, to jednocześnie sam fakt zarejestrowania owej konkretnej chwili zmienia historię - np. powoduje, że później tę chwilę będziemy wspominali, będziemy przekazywać ją innym - choćby w tym okruchu wspomnień, jaki daje sam obraz. W tym blogu - galerii chciałem pokazać parę zdjęć, które z jakichś powodów uważam za znaczące. Najczęściej są to zdjęcia same w sobie interesujące, może ładne. Ale czasami po prostu mam do nich jakiś prywatny stosunek, coś dla mnie znaczą. Albo może coś mogą pokazać innym. Z poziomu plażyButelka postawiona na plaży. To mi się kojarzy. Powiecie pewnie, że była ostra libacja, albo że jakieś szczególne spotkanie w romantycznym stylu. Nic z tych rzeczy. Historia tego zdjęcia jest taka, że po prostu nie miałem już miejsca na karcie pamięci w aparacie. Dlatego ustawiłem go na robienie najbardziej oszczędnych pamięciowo fotek w rozdzielczości VGA 640x480. Ale byłem nad morzem i był zachód słońca. I leżała jakaś pusta butelka. Więc ją postawiłem i wycelowałem obiektyw. Wyszło śmiesznie. Nawet później pomyślałem sobie, żeby pomysł sprzedać jakiejś agencji reklamowej tworzącej reklamy piwa. Lubię to zdjęcie, choć pewnie nie jest ono jakieś nadzwyczajne. Podobnie jak poprzednie powstało zdjęcie z moimi stopami. Jak się nie ma pomysłu na fajne zdjęcia, to człowiek zaczyna świrować. I wychodzą mu takie fotki. Leżąc patrzymy na plaży na zachód słońca. Coś w tym jest. No nie?... Miasto w ChorwacjiA teraz znowu inna sytuacja - wyjazd do Chorwacji w sierpniu 2007 roku. Byliśmy niedaleko miasta Rovigno. Do miasta się chodziło. Przynajmniej kilka razy. Zdjęć było zrobionych co niemiara. Niektóre wyszły całkiem udane. Zwykle robione były znacznie lepszym, nowszym aparatem niż to, o którym chcę napisać. Ale jednak najciekawsza fotografia zrobiona na tym wyjeździe wyszła nam starszym, wyraźnie gorszym aparatem (Nikon Coolpix 4100) niż ten głównie używany. Dodatkowo ustawiona rozdzielczość była zdecydowanie mało ambitna: 1600 x 1200 pikseli. Dopiero na komputerze w Warszawie okazało się co wyszło. Mi się bardzo podoba - bo, z nieznanych przyczyn, to zdjęcie wygląda jakby namalował je malarz. Nie wiem dlaczego, ale kolory morza, nieba i miasta silnie wpadają w "olej", jakby aparat nagle zastosował jakiś specjalny filtr (wiem że są takie efekty w niektórych programach), który zamienia obrazy w postać podobną do malowanej pędzlem. Tutaj wyszło to zupełnie naturalnie. Olejowe efekty w naturzeA skoro już by miało chodzić o olejowe barwy morza, to mam jeszcze dwa ciekawe ujęcia z tej serii (właściwie to kilka z tego samego dnia, ale dwa tu wybiorę). Tym razem znad Bałtyku. Tego dnia (i żadnego znanego mi wcześniej, ani później) morze wyglądało jakby ktoś wylał na nie olej. Do tego niebo nabrało barwy bardzo zbliżonej do wody i linia horyzontu stała się znacznie słabiej zauważalna. Fantastyczny, niepowtarzalny widok. Te zdjęcia dość wyraźnie różnią kolorystyką. Już nie bardzo pamiętam co zmieniałem w ustawieniach aparatu (pewnie bawiłem się balansem bieli), ale dodatkowym czynnikiem był fakt, że chronologicznie pierwsze było to niższe, więc ma mniej czerwieni, bo było znacznie jaśniej. W ogóle, to kiedyś ukułem sobie takie powiedzenie, że
najlepsze zdjęcia wcale nie są robione najlepszymi (technicznie)
aparatami. Najlepsze zdjęcia zrobimy z aparatu, który... Dlatego fani lustrzanek cyfrowych, rozpływający się nad różnicami algorytmów redukcji szumów różnych modeli przy ISO 2000 wg mnie często są daleko od prawdziwej sztuki fotograficznej. W fotografii nie chodzi o jakieś tam szczegóły widoczne przy powiększaniu detali ujęcia. Czytałem kiedyś wspomnienia jakiegoś znanego fotografa, który przez dłuższy czas "bawił się" robieniem zdjęć z aparatu bardzo taniego - takiej prymitywnej "małpki", jaka kupuje się w pierwszym lepszym kiosku na plaży. W tych sytuacjach niedostatki optyki, czy obróbki kolorów stały się zaletą aparatu. Wszak nie zawsze chodzi o idealne odwzorowanie rzeczywistości. Może być i tak, ze zniekształcenie spowodowane wadą sprzętu okazuje się być źródłem twórczej kreacji. Trzeba tylko wyobraźni i wyczucia. M.in. dlatego amatorom polecałbym kupno aparatu nie tyle
najlepszego od strony technicznej, co... Teraz zamiast zdjęcia będzie tylko jego opis słowny...Podam tu jeszcze jeden przykład na poparcie mojej tezy.
Mam rodzinę na wsi. W swoim czasie mieli oni jakiś taki dziwaczny aparat
małoobrazkowy (na cienkie klisze fotograficzne - pewnie dla szpiegów...).
Nie robił on żadnych superzdjęć. Odwzorowanie kolorów miał
bezndziejne, a szczegóły oddawał "po swojemu". Z resztą nie
chodzi o aparat, bo jest on tylko elementem tej historii. Tu jednak nastąpił pewien zwrot sytuacji, bo nasz pijaczyna nagle się zbudził i gdy zobaczył napastnika z aparatem fotograficznym, próbował przyprowadzić się do porządku, czyli stanąć na nogi. Niestety, ilość spożytego trunku skutecznie uniemożliwiła mu realizację tego zamiaru - pozostał jedynie wysiłek na twarzy, wsparcie się na jednej ręce i wyraźnie odbijający się dramatyzm osoby, która próbuje pokonać alkoholowe ograniczenia. W tym to momencie został naciśnięty spust migawki i wykonano zdjęcie!!! Efekt był niesamowity, bo przyczyna rozterki na twarzy naszego pijaczyny (alkohol i przebudzenie się z nienacka) nie zapisała się oczywiście na zdjęciu - pozostał jedynie efekt końcowy, czyli skupienie w oczach, natężenie, wysiłek. Pozostał jakby trud człowieka w gumiakach pod wiejską piwniczką - kwintesencja twardej walki o życie ludu polskiej wsi. Coś rewelacyjnego! Później miałem przyjemność przeglądać fotografie tej rodziny i nagle... natrafiłem na to zdjęcie! To było wspaniałe. Bo nie tylko chodziło o to, jak skomponowało się owo ujęcie. Doszedł jeszcze jeden czynnik - kiepski aparat w ogóle nie poradził sobie z kolorami - zamiast ich rzetelnego odwzorowania, wszystko wymalował na szarobrązowo. Pokrył scenę jakby patyną starości i brązu, jakby barwą ziemi, z którą nasza polska wieś jest związana. To było to! Wszystko złożyło się w całość - niedostatki aparatu i temat ujęcia - idealna symbioza. Oczywiście poradziłem rodzinie, żeby KONIECZNIE posłali owo zdjęcie na jakiś konkurs fotograficzny. Nie sądziłem, że mnie posłuchają, ale jednak. Posłali nawet na 2 konkursy. I na obu to zdjęcie zdobyło nagrody. Pozwolę sobie jeszcze raz wyciągnąć wniosek. Nieważne jaki masz aparat (jeśli tylko w ogóle robi on jakie takie zdjęcia). Ważniejsze jest, aby mieć ten aparat wtedy, gdy się coś ciekawego dzieje i aby zdążyć zrobić to jedno jedyne superujęcie.
|
|
Galeria: Ostatnio dodane | Zwierzaki | Góry | Warszawa, Pomniki W-wy | Lasy i parki | Polskie morze | Różności | blog |
|