|
Jak zapewnić korepetycjom efektywność?
Niniejsze opracowanie stara się odpowiedzieć na pytanie jak
maksymalnie wykorzystać korepetycje (o ile się na nie zdecydowaliśmy).
Korepetycje są towarem szczególnym. Kupowanie mebla, samochodu,
ubrania, czy usługi wymiany zamka w drzwiach jest stosunkowo proste -
wiemy dość dobrze jaki jest kupowany towar, wiemy więc za co płacimy. W przypadku nauki
mamy jednak do czynienia nie z prosta usługą, która wiadomo jaki ma
efekt końcowy, ale ze złożonym
przedsięwzięciem o niepewnej perspektywie.
Bo w istocie wiedzy się nie kupuje, ale ją zdobywa samemu kupując
ofertę nauczania w jakiejkolwiek formie (czy to nauki indywidualnej,
czy też nauczania zbiorowego) w istocie dostajemy jedynie samą współpracę
z nauczycielem, czyli kupujemy wyłączne lepsze warunki mające
pomóc w zdobywaniu wiedzy. Efekt końcowy jest tu w dużym
stopniu nieokreślony, bo niezwykle istotne są dodatkowe czynniki - np. osobiste zaangażowanie,
zdolności, możliwość i umiejętność współpracy itp.
Przykład negatywny:
Płacimy za usługę korepetycji dla dziecka. Nauczyciel przychodzi, wykłada
temat, potem drugie zajęcia, trzecie, znowu wykład, a uczeń często wciąż
nie rozumie. Dlaczego?
- bo np. w tym przypadku uczeń wcale nie musiał wysłuchać kolejnego wykładu,
który i tak jest mu znany. Tutaj zrozumienie tematu blokował jeden
element - jeden niejasny fakt, który źle został wytłumaczony w
podręczniku i nie został sprostowany przez nauczyciela szkolnego.
Korepetytor powinien zacząć swoje zajęcia od ustalenia przyczyny
niepowodzeń. Być może ostatecznie mniej by zarobił (bo miałby nie
kilka, a jedne zajęcia, ale wykonałby rzetelną robotę)
W rezultacie korepetycje na nic się zdały, pieniądze się zmarnowały.
Gdyby jednak pomiędzy uczniem, a korepetytorem była pełna współpraca,
to szybko "wyszłoby" co jest niejasne, nauczyciel skupiłby
się na tym newralgicznym problemie i po kilku(nastu) minutach zostałby
on wyjaśniony (pewnie korepetytor mniej by zarobił, ale to już inny
problem...).
Przykład pozytywny
Dziecko mówi rodzicowi: rozumiem z tej fizyki większość tematów,
ale te rzuty, to ciągle dla mnie "czarna magia".
Rodzic ostatecznie decyduje się na korepetycje - zamawia jedną godzinę
z dobrym nauczycielem. Po tej jednej godzinie intensywnej nauki wszystkie
dotychczasowe problemy zostają rozwiązane, a uczeń przez następne 3
miesiące może uczyć się sam.
W tym wypadku czas i finanse zainwestowane w naukę zostały ulokowane
optymalnie.
Oczywiście nie zawsze tak jest, że jeden problem, którego uczeń
nie rozumie daje się rozwiązać szybko i jasno. Dość częsta jest
sytuacja, w której ów problem jest tylko "wierzchołkiem góry
lodowej" i trzeba wszystko wyjaśniać od początku, zmagając się
z zastarzałą masą błędnych koncepcji, przyzwyczajeń, wyobrażeń. Wtedy niezbędna będzie
długa żmudna praca i nie jedna, lecz seria lekcji.
Są różne problemy z nauką i różne style uczenia. W jednym
przypadku sprawa rozbija się o błędy nauczania szkolnego i niejasne
podręczniki, w innym po prostu trzeba skłonić dziecko do zajęcia się
nauką w ogóle (korepetycje są tylko pretekstem do zmuszenia do
pracy), w jeszcze innym, sposób rozumowania dziecka jest mocno niespójny
i trzeba je jakby "nauczyć myśleć". Ten ostatni przypadek
jest z resztą zdecydowanie najtrudniejszy dla nauczyciela, a często
jest on wręcz nierozwiązywalny. Bo, mimo niechęci do zaakceptowania
tego faktu przez pewną cześć teoretyków - idealistów,
istnieją także uczniowie
zdecydowanie mniej pojętni w zakresie jakiejś dziedziny wiedzy, nie umiejący oderwać swojego rozumowania
od prostych konkretów (tego typu problem uwidacznia się szczególnie w
nauczaniu fizyki). Choć czasami, po wielu godzinach wydawałoby się
syzyfowej pracy nauczyciela, w najmniej oczekiwanym momencie
wszystko "zaskakuje" i przysłowiowy "głąb"
zamienia się w całkiem dobrego ucznia.
Za korepetycje płaci się taniej lub drożej. Nie zawsze jednak
taniej znaczy lepiej (podobnie jak nie zawsze drożej znaczy lepiej...). Wykorzystanie korepetycji najlepiej byłoby zmierzyć
wyliczając stosunek:
Ilość_zdobytej_wiedzy : zapłaconą_kwota
czyli inaczej mówiąc jest to jakby ilość wiedzy uzyskanej z jednej złotówki.
Można spędzić dużo czasu nad nauką z tanim korepetytorem i
ostatecznie zapłacić więcej pieniędzy, niż po połowie tej ilości
godzin z nauczycielem droższym,
jednak bardziej skutecznym. Wszystko zależy od umiejętności
konkretnego pedagoga,
jego rozeznania przyczyn problemów, doświadczenia, umiejętności wczucia
się w sytuację, a także od szczególnych
elementów dodatkowych (nawet chociażby tego minimum sympatii między
uczącym i uczonym).
A przecież jeżeli nawet za tę samą (w przybliżeniu licząc)
wiedzę zapłacimy nawet tyle samo, ale raz będzie to trwało 3
godziny, a raz 6 godzin, to chyba nie jest to wszystko jedno?
W każdym razie poniżej pewnego poziomu jakości korepetycji nie
warto zejść, bo powstaje jeszcze problem nauczania z ewidentnymi błędami,
co ostatecznie może spowodować, że po korepetycjach uczeń ma jeszcze
większy mętlik w głowie, niż przed nimi.
| motywacja jest podstawowym "motorem" do nauki. O
ile nauczyciel jest motywowany głównie przez własną ambicję
dobrego wykonania swojej pracy (nie wspominając już o aspekcie
finansowym...), o tyle z uczniem sprawa jest bardziej skomplikowana.
Tutaj też największe zadanie przypada rodzicom (choć dość często
uczeń sam jest
na tyle dojrzały, że "prosi się" o naukę). Oczywiście
najlepszą motywacją jest sam głód wiedzy i świadomość jej
wartości. Jednak czasami tę dość idealistyczną motywację
trzeba podeprzeć jakąś dodatkową obietnicą, czy groźbą
nieprzyjemności w przypadku braku osiągnięć.
Dobra motywacja
skupia się na celu nauki (czyli zdobytej wiedzy), a nie na
ilości czasu poświęconego na naukę. Uczenie się na zasadzie od
godziny - do godziny jest ostatecznością (co nie znaczy, że
absolutnie zawsze trzeba z niej rezygnować). |
| pomiędzy nauczycielem a uczniem powinna panować atmosfera współpracy.
Oznacza to, że uczeń powinien śmiało, bez zbytniego skrępowania
sygnalizować swoje problemy i ew. niezrozumienie tłumaczonego
elementu, nauczyciel zaś powinien czujnie obserwować, czy jego tok
tłumaczenia nie "oderwał się" od percepcji ucznia. Poza
tym uczeń powinien sumiennie odrabiać
zadane do wykonania prace. |
| efektywnie uczący korepetytor głównie dokłada nową wiedzę do istniejącej
i porządkuje jej rozumienie i raczej rzadko powtarza pracę innych nauczycieli. W tym celu powinien on najpierw
zorientować się w aktualne wiedzy swojego ucznia, a nie tłumaczyć
od razu wszystko po swojemu. Ten drugi przypadek należy zostawić
na okazję, gdy uczeń ma duże braki do nadrobienia i nie rozumie
prawie nic z koniecznych do opanowania tematów. |
| najlepiej jest, gdy uczeń jak największą część pracy wykonuje samodzielnie.
Ma to związek zarówno z finansami (za samodzielną naukę w końcu
nie trzeba płacić), jak i faktem, że samodzielnie zdobyta wiedza
ma największą wartość.
Nauczanie to nie "wlewanie" wiedzy do mózgu, jak to
sobie wielu mylnie wyobraża. To raczej
czujne pilnowanie przez nauczyciela, aby aktywność ucznia była
jak najlepiej wykorzystana (to uczeń jest głównym "pracownikiem" w tej
"robocie", a nauczyciel jedynie przewodnikiem). W szczególności
powtarzanie
i utrwalanie niedawno zdobytych wiadomości (absolutnie niezbędne, jeśli nauka ma być
efektywna!) uczeń powinien robić sam. |
|