Wstęp |
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Autor tego opracowania przez wiele lat
W pewnym momencie przychodzi pora na refleksje. Cóż
wiem, że błędy być muszą, ale trzeba je też poprawiać. Najważniejszym moim celem i życzeniem nie jest przytaknięcie mi, czy np. "oklaski uznania", lecz to, że ktoś zrozumie dlaczego. Może wtedy okazać się, że wiele problemów dydaktycznych (szczególnie przy rozwiązywaniu zadań), które do tej pory trudno było pokonać, "rozwiązuje się samo" tylko dzięki zmianie sposobu ujęcia.
|
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
KinematykaBzdura nr 1, czyli sprawdzanie wzorów matematycznych, czyli badanie ruchu jednostajnegoInteresującym przykładem bezsensu w nauczaniu
fizyki w szkole jest podręcznikowo - programowe doświadczenie pod tytułem
"badanie ruchu jednostajnego". Jaki jest sens "sprawdzania" definicji?... Mówiąc inaczej - najpierw zakładamy, że nasz ruch jest jednostajny - a potem to "udowadniamy"... Czy można powyższy temat zrealizować sensownie? - oczywiście, jednak trzeba przyjąć najpierw definicję prędkości (bez sprawdzania, bo to jest definicja), a potem można np. badać czy (!!!) rzeczywisty ruch jest jednostajny. Mówiąc inaczej sprawdzamy, czy:
- jeśli tak - to ruch jest jednostajny, jeśli nie - to nie. Ale nie możemy najpierw czegoś założyć, a potem tego założenia udowadniać; możemy co najwyżej przypuszczać to czy tamto i sprawdzać to. Przy okazji (bardzo ważny metodologicznie element) musimy założyć np., że odchylenie 5% ustalamy za akceptowalne, bo inaczej trudno nam będzie wyciągać ostateczny wniosek dotyczący ruchu. Sprawdzamy więc np. czy:
Innym przykładem powyższej bzdury jest udowadnianie, że w ruchu jednostajnie przyspieszonym (np. na równi) droga rośnie proporcjonalnie do kwadratu czasu - przecież to jest założenie!!! (pośrednio - jako ścisły matematyczny wniosek z definicji ruchu jednostajnie przyspieszonego)! Można natomiast badać:
- a to byłoby sensowne i wartościowe doświadczenie.
|
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Prędkość czy przyspieszenie? - czy uda się wreszcie tego nauczyć?...Podstawowym błędem popełnianym przez uczniów podczas nauki kinematyki jest mylenie prędkości z przyspieszeniem. Wynika to z faktu, że w istocie wielu uczniów nie rozróżnia tych wielkości. Dla przekonania się proponuję zrobić test (pisemny bądź ustny): 1. Z tego że przyspieszenie ciała wynosi zero wynika, że
2. Przyspieszenie hamującego samochodu
3. Ciało rzucone do góry ma podczas wznoszenia przyspieszenie
4. Przyspieszenie ciała poruszającego się ruchem prostoliniowym
Dlatego dobrze jest uświadomić uczniom, że przyspieszenie jest to jakby "siła" ciągnąca koniec wektora prędkości, a nie samo ciało. - jeśli ciągnie prędkość zgodnie z jej zwrotem - to ją wydłuża
|
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Ruch przyspieszony, a ruch opóźnionyCzęstym błędem w nauczaniu kinematyki jest podawanie, że wzór
ma dwie postacie:
Podobnie wersjonuje się (przepraszam za ten nie do końca elegancki wyraz) wzór na drogę: - raz z plusem a raz z minusem przy drugim składniku. Takie mnożenie wzorów powoduje w konsekwencji duże kłopoty interpretacyjne (wyjaśniam dalej), obciążenie pamięci, niespójność z różnymi "uznanymi" wzorami i ogólny zamęt myślowy. Faktem jest, że opisywana błędna interpretacja wzorów jest polecana także w kilku podręcznikach do fizyki zatwierdzonych przez MEN (na szczęście nie wszystkich, bo są i takie, gdzie sprawa jest dobrze tłumaczona - np. w podręczniku Macieja Jenike). Jednak chwila zastanowienia nad problemem prowadzi do nieuchronnego wniosku, że stosowanie dwóch postaci wzorów nie ma żadnego sensownego uzasadnienia. Jak jest dobrze w tym przypadku?Uważam, że zdecydowanie lepiej jest stosować inną konwencję, a mianowicie: - ogólne wzory słuszne są tylko w wersji z plusami:
Ale Dlaczego lepiej jest podawać tylko jedną postać wzorów? Odpowiedzią jest taki przykład - zadanie:
Rozwiązanie: v = 6 + 5 ∙t oraz Ruch opóźniony: v = 6 - 5 ∙t oraz Według interpretacji "dwuwzorowej" - otrzymujemy po prostu błędne wyniki i właściwie nie ma jak tego wytłumaczyć (poza stwierdzeniem, że opisana interpretacja jest błędna). Zadanie 2Ciało rzucono pionowo do góry z prędkością początkową 10 m/s. Rozwiązanie polecane przez mnie (interpretacja jednowzorowa)- konwencja: kierunek dodatni - do góry Przyjmujemy dane: Vo= 10 m/s, a = - g = - 10m/s2. vkońc = vpocz + a ∙ t oraz vkońc = 10 - 10 ∙ 1,5 = -5 Odp. Prędkość końcowa wyniesie 5 m/s i będzie skierowana w w dół (ciało już spada - bo jest minus przy wartości Vkońc), wysokość ciała w tym momencie wyniesie ok. 3,8 m. KONIEC. Rozwiązywanie metodą dwóch wersji wzoruSzkic rozwiązania metodą nie polecaną przez mnie, czyli przy założeniu, że ruchem przyspieszonym rządzi wzór z plusem, a opóźniony z minusem (ta metoda jest zbyt długa i żmudna, żeby mi się chciało robić ją, a w szczególności opisywać tu w całości):
Tak szacunkowo daje to około 5 razy więcej roboty (a więc także możliwości pomyłki). To zadanie naprawdę nie jest wyjątkiem - dla większości zadań z ruchem przyspieszonym łatwiej jest stosować konwencję jednej postaci wzorów! Podsumowując pozostałe argumenty za "jednowzorowym" ujęciem, mamy:
Czy jest jakaś wada? Właściwie jedna - trzeba dodatkowo nauczyć się konwencji znaku. Mówiąc inaczej nauczyciel powinien poświęcić z jedną lekcję na wytłumaczenie kiedy rzut wektora na wybraną oś da wartość dodatnią, a kiedy ujemną. To jest dodatkowa robota, ale też i potrzebna, a nawet niezbędna, bo bez jej wykonania problemy z kinematyką będą się ciągnąć często przez całą szkołę średnią. |
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
DynamikaZwiązek między pierwszą i drugą zasadą dynamiki - często spotykane błędy świadczące o niezrozumieniu mechaniki newtonowskiejTypowe szkolne podejście do pierwszej zasady dynamiki przedstawia się tak. Pierwsza zasada dynamiki:
Druga zasada dynamiki:
Stąd wynika często stosowany wzór (nazywany też właśnie II zasadą dynamiki, choć ja raczej nazwałbym definicją siły opartą o przyspieszenie):
Wnioski, jakie można wyciągnąć z takiego przedstawienia zasad dynamiki:
A stąd kolejny, ale już idiotyczny wniosek:
(tak z resztą napisano w podręczniku "Fizyka" Holliday
Resnick... - cóż nawet autorytety popełniają błędy). Rozwiązanie problemu - co jest do czego i po co... Jak to jest więc z I i II zasadą dynamiki?Pierwsza zasada dynamiki jest bardzo potrzebna, ponieważ ustanawia warunki w których będzie obowiązywała (gdy ją zaraz wprowadzimy) druga zasada dynamiki. Do tego potrzebne jest jednak pojęcie układu inercjalnego. Układ inercjalny jest to taki układ, w którym spełniona jest... pierwsza zasada dynamiki (...?) - ze sformułowania szkolnego:
Od razu pojawia się pytanie: a jak bez sił mogłoby
w ogóle być przyspieszenie? Nowe sformułowanie pierwszej zasady dynamiki to:
Tak właśnie! - mamy od czego zacząć! Teraz przynajmniej w jednej klasie układów wiemy (w naszym, dobrze wybranym, układzie inercjalnym), że gdy nie ma sił, to nie ma przyspieszenia. Jest więc sens zastanawiać się dalej:
Bo w innym przypadku zarejestrowane przyspieszenie może być wywołane wyłącznie ruchem układu odniesienia, a nie będzie detektorem siły. Tak więc tylko w układach inercjalnych: obowiązuje (podstawowa wersja II zasady dynamiki) Uwaga: tutaj zamiast zwykłego F napisałem specjalnie Foddziaływań, aby podkreślić fakt, że "prawdziwe" siły są efektem oddziaływania i tylko dla nich obowiązuje "normalna" 2 zasada dynamiki. Za chwilę jednak powiemy o możliwości wprowadzenie takich "pseudo-sił", które rozszerzą zakres stosowania tego II zasady dynamiki. A w układach nieinercjalnych?
Można jednak poprawić opis układów nieinercjalnych tak, aby obowiązywała w nich zmodyfikowana wersja II zasady dynamiki. W tym celu do rzeczywistych sił (a więc sił wynikających z oddziaływań) trzeba dodać sztuczną pseudo-siłę (siłę nie biorącą się z żadnego oddziaływania, lecz wynikającą z ruchu układu odniesienia). Ta sztuczna siła (właściwie nie siła tylko "poprawka" do sił) równoważy wpływ dodatkowego przyspieszenia związanego z układem odniesienia i nazywa się siłą bezwładności. Siła ta jest równa: A oto treść zmodyfikowanej II zasady dynamiki (z poprawką na nieinercjalność układu):
I ta poprawiona wersja II zasady dynamiki Newtona dopiero teraz dobrze działa w układach nieinercjalnych.
|
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Następny problem: siłę obliczamy znając przyspieszenia, przyspieszenie jest wynikiem siły, masę obliczamy dzięki działaniu siły (znowu) ciężkości lub sprężystości - masło maślane, lub co jest pierwsze jajko, czy kura...? |
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Tu odpowiedź jest znacznie mniej
jednoznaczna. Bo właściwie nie mamy gwarancji, czy my, Układ
Słoneczny (a nawet cała supergromada galaktyk) nie podlegamy
działaniu jakiejś kosmicznej supersiły ciągnącej to
zbiorowisko w jednym kierunku.
Jak na razie nasze poznawanie sił ograniczamy więc do sfery lokalnej. Ustalamy po prostu, że po dołączeniu pewnego oddziaływania (stwarzamy warunki dla tego oddziaływania) do określonego ciała obserwujemy dodatkowe przyspieszenie. Następnie staramy się wyróżnić ów czynnik wywołujący przyspieszenie i powiązać jego wartość wartością dodatkowego przyspieszenia. Jeżeli to co ustaliliśmy na temat naszej siły potwierdza się zawsze w nowych warunkach, to możemy uogólnić nasze ustalenia dotyczące tej siły. A masa? Masę możemy wyznaczać niezależnie z zasady zachowania pędu. Np. zderzamy niesprężyście ciało o znanej masie m (np. wzorzec kilograma) z ciałem o nieznanej masie mx i wyliczamy to co trzeba ze wzoru:
Tak więc masę można wyznaczać niezależnie od pojęcia siły.
I tak właściwie, to nauczanie dynamiki powinno zaczynać się od zasady zachowania pędu, gdyż dzięki niej mamy możliwość wprowadzenia w miarę niezależnej od układu odniesienia (pomijam efekty relatywistyczne) definicji masy. Sensowny logicznie schemat nauczania dynamiki to: Jak na razie robi się to odwrotnie - najpierw składanie sił, chociaż jeszcze nie wiadomo co to jest siła, potem niepełna, błędna wersja zasad dynamiki, a na koniec zasada zachowania pędu - ot tak, na dodatek... |
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Rozkład sił działających na ciało - typowe i nagminne horrendalne (!!!) błędy robione nawet(!) przez nauczycieli i autorów podręczników do fizyki!Zadanie 1. Ciało spoczywające na poziomej powierzchniJakie siły działają na spoczywające na poziomej płaszczyźnie ciało? Rozwiązanie dobre (a nie rysuję tego złego, bo się jeszcze utrwali przez samo patrzenie...) (właściwie, to obie strzałki wektorów powinny się częściowo pokrywać, ale wtedy słabiej wyłoby widać, że siła ciężkości wychodzi od środka ciała, a siła reakcji o środka obszaru styku między klockiem i podłożem. A teraz błędy, czyli co tu można jeszcze narysować (mijając się w ten sposób z fizyką)?
|
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Zadanie 2 ciało sunące bez tarcia po poziomej płaszczyźnieJakie siły działają na ciało sunące bez tarcia ruchem jednostajnym po poziomej płaszczyźnie (np. w przybliżeniu bardzo śliski krążek hokejowy)? Ale co tu można jeszcze błędnie narysować (mijając się w ten sposób z fizyką)?
3. Jakie siły działają na ciało sunące z tarciem (czyli poruszający się ruchem opóźnionym) po poziomej płaszczyźnie? Ale co tu można zrobić błędnie?
Warto zwrócić uwagę na fakt, że tutaj siła wypadkowa jest skierowana przeciwnie do kierunku ruchu!
Zadanie 4 Ciało popychane lub ciągnioneI dopiero teraz przypadek ciała "popychanego" - np. szafy przesuwanej po podłodze. Tutaj dopiero działa siła w kierunku ruchu.
Ale ciekawy problem Jakiej sytuacji odpowiada powyższy rozkład sił (tutaj wszystkie poziome siły są przeciwne do prędkości)?
Zadanie 5. Rozkład sił na równiJakie siły działają na ciało zsuwające się z równi (z tarciem)? Na ciało zsuwające się z równi pod wpływem siły ciężkości działają trzy siły
Źródłem pierwszej siły jest planeta Ziemia, a źródłem dwóch pozostałych równia.
Jednak dość często spotyka się OKROPNY BŁĄD (popełniany nagminnie nawet przez nauczycieli, a czasami przez twórców podręczników) polegający na myleniu sił działających na ciało z siłami, którymi działa to ciało na otoczenie. A oto typowy błędny rozkład sił na równi:
Uwagi:Najczęściej spotykanym błędem popełnianym przy rozkładzie sił na równi jest rysowanie w dół siły nacisku. Błąd ten wynika najprawdopodobniej z tego, że oczywiste jest, że klocek naciska na równię i rysujący próbuje gdzieś tę siłę umieścić. Jednak: tak skierowana siła działa nie na klocek, lecz na równię! - my, przy obliczaniu przyspieszenia klocka, rozpatrujemy siły działające na klocek! siła działająca ze strony równi na klocek nie jest przyciągająca, lecz utrzymująca go aby nie opadł, a więc jest to siła dokładnie przeciwna do błędnie tu narysowanej siły nacisku. gdyby na klocek działały tylko takie siły (jak te narysowane, łącznie z przekreśloną), to powstawałaby z tego siła wypadkowa skierowana w dół, na prawo. W tym kierunku ciało powinno też nabierać prędkość i "drążyć" równię, a nie zsuwać się w dół na lewo. A gdzie w związku z tym jest siła nacisku? Trzeba tu rozróżnić dwa rodzaje nacisków:
Błąd jaki się tu często popełnia wynika zapewne z pewnych naleciałości psychologicznych - otóż najczęściej jako nacisk uważamy siłę działającą w dół - np. nacisk na podłogę, nacisk piramidy książek na klejony element itp... Jednak w rzeczywistości nacisk może być pod dowolnym kątem i w przypadku klocka na równi podtrzymuje on go (częściowo) przed spadaniem. Wyżej opisany błąd też występuje, niestety, w jednym (przynajmniej jednym, bo nie sprawdzałem wszystkich) z zaakceptowanych przez Ministerstwo Edukacji podręczników... |
Co jest według mnie bez sensu w realizowanych programach nauczania?Wielkości i pojęcia fizyczne stosowane w nauce, trudne, a mało użyteczne i dlatego niepotrzebnie wprowadzane |
Wielkość / pojęcie | Kiedy jest użyteczny? |
Wady |
Co w zamian? | ||||||
iloczyn wektorowy wektorów, pseudowektory | Ma znaczenie i zastosowanie dopiero w połączeniu z
rachunkiem różniczkowym i całkowym na wektorach oraz przy
zastosowaniu tensorów
- tak naprawdę iloczyn wektorowy wektorów jest pojęciem tensorowym |
|
Można bez uszczerbku dla wszystkich problemów stosować
zapis skalarny i wszystkie wzory podawać w postaci rozpisanej
Jeśli warto wprowadzić do nauki - to zainteresowanym na fakultecie, tym uczniom powyższe pojęcie może się przydać na studiach technicznych lub fizycznych.. |
||||||
potencjał grawitacyjny | pojęcie stosowane do zaawansowanej analizy pola grawitacyjnego. |
|
Wystarcza w zupełności pojęcie energii potencjalnej
Jeśli warto wprowadzić potencjał grawitacyjny do nauki - to zainteresowanym fakultatywnie. Przyda się specjalistom od analizy pola. |
||||||
natężenie pola grawitacyjnego | pojęcie w ogóle jest ważne i sensowne, tylko ta nazwa... | nazwa jest bardzo naukowa. Proponuję spytać się uczniów, czy mają jakieś wyobrażenie na temat sensu tego pojęcia (w przeciętnej, ogólnej klasie, bo może wybitni sobie z tym poradzą) | Po prostu "przyspieszenie grawitacyjne" i
wiadomo o co chodzi (no, może nie wszystkim wiadomo...).
Daje się wtedy powiązać z dobrze znanym g, dzięki czemu uczniom wiedza zamyka się w pewną całość. Natężenie pola lepiej stosować tylko w klasach mat-fiz. |
Często powtarzające się błędy uczniów i związane z tym ignorowanie niekiedy problemów przez nauczycieli
|
Problem często powtarzający się |
Co zrobić? |
||||
Traktowanie sumy wektorów, jako sumy wartości tych wektorów. Zastosowanie twierdzenia Pitagorasa z trudem przebija się do świadomości uczniów | Zrobić na początku pogadankę na ten temat. Podkreślać
przy każdej okazji, że niektórzy robią błędy. Utrwalić sformułowanie, że suma wektorów w przestrzeni daje w wyniku drogę "na skróty", a nie wzdłuż tych wektorów. |
||||
Uczniowie nie umieją przekształcać prostych wzorów. Np. wyliczenie m z wzoru , w przeciętnej klasie daje najczęściej z równym prawdopodobieństwem wszelkie kombinacje F i a w liczniku i mianowniku. | Przećwiczyć dokładnie mnemotechnikę przekształcania
wzorów.
"Krzyczeć", na tych co wciąż robią błędy. I nie lekceważyć tego elementu, bo będzie się ciągnął latami. |
||||
błędy przy przekształceniach wzorów:
|
j.w. Może warto byłoby zrobić jedną całą lekcję z ćwiczeniami i piętnowaniem tych błędów. Dla zapamiętania proponuję wymyślić jakiś wierszyk w stylu (ale
poezja...): albo: |
Rozwiązywanie zadań - porady dla nauczycieli |
||||||||||||||||||||
Rozwiązywanie zadań jest zmorą uczniów - to
absolutny banał. Problem jest, i nie bardzo wiadomo co z tą zmorą
robić. Bo z jednej strony pracowite męczenie tych zadań jest być może
robotą na próżno - po co wpajać uczniowi
umiejętności, które zapewne "do niczego mu się nie przydadzą"? Jednak, oprócz tego, że prawdą jest, iż zadania w jakiejś formie są potrzebne, to drugą prawdą jest, że niestety, dość często ich jakość, dobór i sposób podania są, delikatnie mówiąc, niezadowalające. Warto by się zastanowić co się na to składa. Według mnie podstawowe niezręczności i "grzechy" związane z nauką zadań z fizyki to: |
||||||||||||||||||||
Niewłaściwy dobór problemów do poziomu uczniówJest jeden z warszawskich nauczycieli, który katuje klasy humanistyczne, ogólne i biologiczne zadaniami na poziomie pierwszych lat studiów fizycznych. Nie przeszkadza mu to, że ponad 90% procent jego studentów bierze korepetycje z fizyki, nie przeszkadza, że doprowadzeni przez niego do rozpaczy młodzi ludzie zmieniają szkołę, lub nabawiają się chorób psychosomatycznych. Co by nie powiedzieć, oczywiste jest, że temu pedagogowi przydałby się terapeuta, który uświadomiłby mu, że czerpanie satysfakcji z górowania wiedzą i władzą nad młodymi, dopiero wchodzącymi w życie ludźmi, stawia go w świetle osoby niedojrzałej emocjonalnie. Oczywiście zdarza się, że zbytnie uleganie lenistwu uczniów doprowadza do tego, że uczniowie niczego się nie nauczą. Jednak zawsze warto zadać sobie pytanie "po co?". Może dla klas ogólnych wystarczy wiedza dość ogólna, dla humanistów - proste problemy tekstowe i, z rzadka, zadania nie wykraczające poza dwa-trzy proste przekształcenia wzorów, a dopiero dla "matfizu" - poważne zadania i problemy. |
||||||||||||||||||||
Mało interesująca i twórcza treść zadańZadanie może brzmieć tak:
Ludziom, którzy lubią zadania z fizyki pewno taka postać wystarczy i nawet jest użyteczna - minimum formy, maksimum treści - świetna do serii ćwiczeń rachunkowych i przekształceń wzorów z kinematyki. Dlatego nie zamierzam "skreślić" zadań w jego typie. Ale często w klasie, na lekcji ciekawiej jest nieco zaintrygować uczniów sformułowaniem w rodzaju:
To jest od strony rachunkowej takie samo zadanie.
Różni się tylko koniecznością wyciągnięcia pewnych wniosków. A
wnioski z tego zadania są naprawdę bardzo ciekawe.
I warto je przedyskutować. |
||||||||||||||||||||
Robić, czy nie robić obliczenia na liczbach i na wzorach?Z wyżej opisanym problemem wiąże się wykonywanie działań na liczbach. Oczywiście jeżeli mamy do czynienia z uczniem matfizu, który po prostu "katuje" trzecią setkę problemów rachunkowych, to raczej nie warto, żeby żmudnie stukał po każdym z nich w kalkulator. Jednak według mnie fakt, że liczba, która wychodzi
z zadania nic dla nas nie znaczy, świadczy najczęściej na niekorzyść
samego zadania i można się zastanowić, czy jego miejsce nie powinno
zająć zadanie z bardziej sensownymi danymi (patrz przykład zadania z
rozdziału poprzedniego). Jestem przekonany, że całkowita rezygnacja przez wielu nauczycieli z działań na liczbach ogranicza możliwość nauczenia ważnych elementów:
Z drugiej strony absolutnym bezsensem wydaje się rachowanie końcowe "dla zasady". Jeśli wynik jest interesujący, to go poznajmy, jeśli nie, to w końcu lepiej cenny czas poświęcić na coś ciekawszego. |
||||||||||||||||||||
Czy zawsze typowe zadania?Zadań typu: "ciało poruszające się z prędkością...." jest w zbiorkach setki. Mają one swoje miejsce w edukacyjnej układance. Jednak często lepszy efekt edukacyjny można osiągnąć stawiając sprawę problemowo, w sposób otwarty. Np.
itd. Generalnie wydaje się, że w większości szkół "przecenia się" rolę zadań rachunkowych na niekorzyść problemów, które odnoszą się do codziennego życia. Umiejętny sposób poprowadzenia dyskusji na ten temat daje szanse na super lekcję. |